Niektóre z poniższych zaleceń mogą być sprzeczne z intuicją albo wyglądać na dziwaczne, ale chodzi w nich o przechytrzenie naszej ... podświadomości.

1.Zamierzając podjąć jakieś długotrwałe wyrzeczenie (post, dietę, ale też wymagające wyrzeczeń przedsięwzięcie), nie należy trąbić o tym wszystkim dookoła, bowiem ze względu na natychmiastową gratyfikację w postaci ewentualnych pochwał i zachwytów ze strony bliskich i znajomych, paradoksalnie nasza motywacja do rzeczywistego działania może się zmniejszyć.

2. Jak zwalczyć prokrastynację czyli bycie dojutrkiem (opinię dojutrka miał ponoć król Zygmunt August). Jako że większość dojutrków ucieka od niechcianego i stresującego na samą myśl zadania (w moim przypadku jest to np. sprzątanie domu) bynajmniej nie w słodkie nieróbstwo (dolce far niente – to po włosku, po jednym!), ile w krzątaninę zastępczą, należy raczej przysiąść na czterech literach i przez kilka minut nic nie robić, jeno pomyśleć na spokojnie o zadaniu do wykonania. Podzielić duże zadanie na mniejsze części (nie lubię tego badziewia, ale np. w stylu „SMART goals”, gdzie SMART odczytujemy jako akronim od „small, measurable, achievable, realistic, time-based” albo coś w tym rodzaju). No i pamiętajmy, że przesadna presja zamiast zwiększyć, może zmniejszyć naszą motywację do działania.

3.Myki na złe nawyki. Chcąc zwalczyć jakis zły nawyk, warto zanotować, ilekroć mu w ciągu dnia ulegliśmy – już samo to pomaga. Jeśli to możliwe, zastąpić zły nawyk dobrym. No i wreszcie zidentyfikować bodziec będacy wyzwalaczem tego nawyku oraz w to miejsce wybrać inną, pożądaną reakcję na ten bodziec (którą to reakcję można próbować wzmocnić przez samonagradzanie się).

4. Nie żryj tyle. Pomoże w tym zrobienie porządku w kuchni oraz przepakowanie cukierków i małych ciasteczek do nieprzezroczystych pojemników (mogą być kolorowe). Jak ognia unikaj słodzonych napojów – nie zaspakajają głodu, a zapewniają 500kcal ekstra (to już lepiej i z mniejszą szkodą dla zebów można zjeść 15 łyżek cukru – nie brzmi zachęcająco? A przecież słodki napój gazowany to jeszcze gorszy syf). Pijąc z wąskich, wysokich szklanek wypijemy mniej, niż z niskich, ale szerokich. No i najlepiej jeść dużym widelcem z małego, niebieskiego talerza (no chyba, że ktoś idzie po dokładki, bo wtedy to już lepiej jeść z talerza dużego, ale bez dokładek).

5. Dobrze radzi w XV wieku Słota w wierszu „O zachowaniu sie przy stole”: „Panny, na to się trzymajcie, Małe kęsy przed się krajcie, Ukrawaj często, a mało, A jedz, byleć się jedno chciało”. Czyli należy jeść pomału, nie spiesząc się, najlepiej przy stole wraz z rodziną. Sygnał sytości, by dotrzec z żołądka do mózgu (upraszczając) potrzebuje 20 minut! Nie myl głodu emocjonalnego (ze stresu, z nudów) z głodem prawdziwym. Na małe przekąski między głównymi posiłkami należy wybrać coś zdrowego jak jabłko czy marchewka – początkowo mogą nie wyglądać zachęcająco, ale organizm z biegiem czasu zacznie je kojarzyć z przynoszącym satysfakcję chwilowym zaspokojeniem głodu i sam zacznie się do nich uśmiechać (lepiej do jabłka i marchewki, niż do czekoladowego batona).

6. Fałszywy mit wielozadaniowości (ang. multi-tasking), w której kobiety uważane są za zdecydowanie lepsze od mężczyzn (w sumie Adam to był prototyp, a dopiero Ewa właściwie przemyślanym stworzeniem Bożym, wiec zdziwka nie powinno być). Tymczasem robienia wielu czynności jednocześnie należy unikać (o ile jest to możliwe), bowiem mózg radzi sobie w ten sposób, że cały czały czas przełącza się to na jedną czynność, to na drugą,  zaś owe czasy przełączania i adaptacji redukują wydajność obu procesów, oba je zakłócając. Klasyczny przykład to rozmowa przez telefon podczas jazdy samochodem, w który to sposób zginęło wiele osób. Podobnie, nawet mistrzynie wielozadaniowości powinny zakończyć makijaż zanim zasiądą za kierownicą. Można słuchać muzyki albo audiobooka w samochochodzie, ponieważ nie wymaga to podejmowania decyzji (co innego dostrajanie radia albo wymiany CD). Nawyk wielozadaniowości prowadzi do kłopotów z dłuższym utrzymywaniem uwagi na bieżącym zadaniu i odwrotnie, położenie nacisku na jednozadaniowość (monotasking) potrafi zwiększyć wydajność mózgu  (jeśli rzecz jasna ktoś takim organem dysponuje) o 20%, jak na filmie sci-fi „Lucy” z 2014.

7. Decyzje. Wahając się przed podjęciem decyzji typu „obalić flaszkę z kolegami czy pójść z synem na mecz” (wersja dla panienek – zjeść sałatkę owocową z polskiego zieleniaka czy jak prosię obeżreć się musem czekoladowym z za przeproszeniem niemieckiego marketu)  zaleca się przenieść się na chwilę w myślach w bezpośrednią przyszłość i zobaczyć, jak się będę czuł wieczorem po podjęciu jednej, a jak po podjęciu drugiej decyzji. Dokonując wyboru jednej opcji spośród wielu, sensownego wyboru dokonujemy spośród maksymalnie 6-7 możliwości – jeśli jest ich zdecydowanie więcej, to warto je pogrupować w kategorie (i znów, nie więcej niż 6-7 kategorii)

8. Każdy może zostać mistrzem! Nie ma gwarancji na medale, ale w większości przypadków (nie we wszystkich) praktyka jest ważniejsza od talentu, a wystarczy ... 10 000 godzin. Jeśli ktoś marnuje 4 godziny dziennie przed telewizorem, to gdyby przez 7 lat poświęcał ten czas na naukę i doskonalenie, mógłby np. zrobić doktorat w swojej dziedzinie.

9. Codzienna modlitwa i medytacja zwiększają ilość masy szarej (szarych komórek) w mózgu. Warto spróbować szczególnie 10 minut przed ważnym przedsięwzięciem.

10. Sen, a szczególnie faza REM (z ang. rapid eye movement) to podstawa. Łacińskie przysłowie powiada, że „sześć godzin snu wystarczy i młodemu, i staremu, pozwól choremu na siedem, ale na osiem już nikomu”, co więcej, Leonardo i inni geniusze sypiali po 4 godziny, ale kto nie jest geniuszem, ten powinien spróbować 8h snu choćby przez dwa tygodnie (okazjonalna bibka nie przeszkadza). Będziemy sprawniejsi umysłowo i fizycznie, a kierowcom dodatkowa godzina snu może dosłownie uratować życie. Nie zaleca się natomiast robienia 20-minutowych drzemek w ciągu dnia, bo skracają one czas snu nocnego, przez co możemy stracić do 40% łącznej fazy REM. Jeśli mamy kłopot z zaśnięciem, to zastosujmy się do wskazówek: sypialnia jest tylko do spania (oraz ..., ale to insza), a nie do pracy, jedzenia, czytania czy szydełkowania, unikajmy wieczornego ślęczenia przez komputerem, a szczególnie w sypialni, można też liczyc barany (np. pisowcy liczą barany z PO, platformersi liczą barany z PiS-u, a narodowcy z PO-PiS-u łącznie)

[Na podstawie cyklu wykładów „TTC Outsmart Yourself” ].