Po 1945 roku polskiego inteligenta z jego charakterystycznym etosem zastapil cham w kufajce i gumofilcach. Wraz z przemiana PRL-u w PRL-bis, tenze cham drapuje sie dzis w szaty tzw. europejczyka.

 

Niestety, ale chyba dosc powszechny obrazek rodzajowy w Polsce XXI wieku. Przy sobotniej wodeczce zakaszanej kielbasa grillowa z Biedronki ( nie mylic z siecia sklepow “Biedrońka”, sprzedajacych wibratory analne ), maz wstawionej juz pani nauczycielki geografii, aktualnie prezes lokalnego oddzialu ponadnarodowej korporacji, na wspomnienie 150 rocznicy Powstania Styczniowego, zachnal sie, ze takie dawne i bezsensowne historie juz go nie interesuja, bo czuje sie czlowiekiem nowoczesnym i europejczykiem.
I w tym momencie, mimo ze do buddyzmu zen jest mi rownie daleko, jak do Platformy Oszustow, doznalem satori, czyli olsnienia! Od dawna bowiem nie moglem wyjasnic sobie, dlaczego “Kariere Nikodema Dyzmy” z nieodzalowanym Wilhelmim moge ogladac na okraglo, zas wspolczesna “Kariera Nikosia Dyzmy” z Pazura wywoluje u mnie odruch wymiotny i mimo powtarzanych prob nie udalo mi sie zmeczyc tego gniota do konca.
Otoz o ile bylo nie bylo peerelowski film jest kongenialna wobec powiesci Dolegi-Mostowicza satyra na polskie elity przedwojenne, o tyle we wspolczesnej wersji ich miejsce zajal cham, najzwyklejszy, prymitywny cham, ktory wprawdzie zamienil beret i kufajke na garnitur od Armaniego, a bimber na single-malt whisky, ale jego horyzont umyslowy pozostal na niezmienionym poziomie. Dlatego tez przejaskrawione ekscesy pulkownika Waregi czy “Wielkiego Trzynastego” smiesza do lez, podczas gdy rynsztokowe odzywki nowej, post-PRLowskiej elity wywoluja nudnosci. Bo w sumie po co ogladac “nowa elite” od kulis, jesli rownie dobrze mozna posluchac belkotu spod budki z piwem?
Wracajac do znajomego pana prezesa, tzn. cytujac Żorżyka Ponimirskiego: “Jakiego pana?! Chama nie pana!”
Nowobogacki, prymitywny cham nie ma zielonego pojecia, co to znaczy byc europejczykiem. Rozleniwiony umyslowo, przyjal za dobra monete podszepty gazety zydowskiej, ze byle zrzucil z ramion ciazacy mu “plaszcz Konrada” ( ktorego zreszta nigdy nie zakladal ), byle odrzucil “polskosc-nienormalnosc”, byle odcial sie od “ludowego katolicyzmu” swojej mamy, a z miejsca zostanie europejczykiem. I rzeczywiscie, z miejsca zostal, tyle ze nowym czlowiekiem sowieckim.
Z racji rodzinnych obowiazkow nie raz musze obcowac z powoli starzejacymi sie MWzWM, ktorzy uzurpuja sobie miano europejczykow, a tak naprawde, mimo Dolomitow, Tunezji czy innej Hurgady, mimo komorek, furek i dzieci ( zupelnie niczego sie nie uczacych ) w  wysokoplatnych, prywatnych szkolach, sa zwyklymi chamami i prostakami bez oglady i kultury, nie poczuwajacymi sie do jakiejkolwiek odpowiedzialnosci za panstwo.