Fenomen ruchu kamrackiego ogniskującego się wokół aresztowanego po wiecu w Kaliszu 11 listopada Wojciecha Olszańskiego zasługuje na uwagę z kilku powodów.

W odróżnieniu od dotychczas znanych nam polskich organizacji nacjonalistycznych, kamraci są ruchem oddolnym, zdecentralizowanym i spontanicznym. Formacje takie jak Narodowe Odrodzenie Polski czy Młodzież Wszechpolska i Ruch Narodowy mają charakter odgórny i scentralizowaną strukturę organizacyjną. Sprawia to, że ich dzieje są dziejami kolejnych rozłamów lub wyrzucania z ich szeregów osób nie mieszczących się w wyobrażeniach ich przywódców (Adama Gmurczyka, Romana Giertycha, Krzysztofa Bosaka) odnośnie pożądanej „linii organizacyjnej”. Ewentualnie, w formacjach tego typu łamie się ludziom charaktery i moralne kręgosłupy, zmuszając ich do zaparcia się idei którym chcą służyć.

Inaczej jest z ruchem kamrackim, który komponują powstające samoczynnie lokalne „konfederacje”. Nie są one zakładane odgórnie, aczkolwiek inspiracją pobudzającą kamratów do konfederowania się jest osobisty charyzmat Wojciecha Olszańskiego. Posługując się kategorią wprowadzoną przez Maxa Webera (1864-1920), możemy więc powiedzieć że przywództwo w ruchu kamrackim jest przywództwem typu charyzmatycznego, podczas gdy przywództwo w dotychczas znanych nam organizacjach nacjonalistycznych jest bądź to przywództwem typu tradycyjnego („klan” Giertychów i „namaszczenie” przez seniorów w „Myśli Polskiej” i Młodzieży Wszechpolskiej), bądź przywództwem typu formalnego (Adam Gmurczyk posiadający prawa do symboliki i szyldu NOP). Wojciecha Olszańskiego nie chroni ani tradycja ani litera prawa – kamraci gromadzą się wokół niego, gdyż po prostu ma charyzmat lidera.

Przywództwo typu charyzmatycznego i oddolny oraz spontaniczny charakter ruchu nadaje mu organiczny charakter, podczas gdy inne inicjatywy nacjonalistyczne aż nazbyt często cierpią na nadmiar formalizmu i biurokratyzmu. Olszański nie jest typem przywódcy, który do idących za nim krzyczy „naprzód!”, lecz typem przywódcy który krzyczy „za mną!”, co czyni jego przywództwo niewymuszonym, lecz naturalnym. Organiczny charakter ruchu pozwala mu zaś odzwierciedlać zróżnicowanie polskiego społeczeństwa. Kamratom nie grozi tłamszenie przez organizacyjną biurokrację i przerośnięte ego przywódcy ich ukształtowanych naturalnie tożsamości i światopoglądów. Nikt kamratom nie będzie łamał kręgosłupów ani perswadował zaparcia się swoich światopoglądów.

Ten fascynujący polimorfizm ruchu kamrackiego odzwierciedla się w jego rozmaitych odsłonach; mamy tu i wypowiedzi utrzymane w duchu głębokiej pobożności chrześcijańskiej, i takie odwołujące się do niechrześcijańskich toposów słowiańskich, są i wypowiedzi zgoła frywolne, i tchnące „imponującym chłodem” i surową ascezą, są w ruchu kamrackim intelektualiści i są trybuni ludowi, są rzecznicy szukania porozumienia z bardziej demoliberalnymi formacjami i są zwolennicy politycznej rewolucji. Wydaje się, że swoistą „pneumą” przenikającą każdy przejaw ruchu kamrackiego i zlepiający go w jedną całość jest pewnego rodzaju „ludowy nacjonalizm” czy też „nacjonalizm populistyczny”.

Calosc:

https://chrobryszlak.pl/?p=9784

 

Profesor Adam Wielomski skomentowal na pejsie, ze lektura wciska w fotel – co racja, to racja, zreszta kolega Lasecki nie po to ma na imie Ronald, zeby opedzil temat prosta polszczyzna.

Mysle, ze przytoczony wyzej fragment zawiera kwintesencje, ale polecam calosc tekstu.

Jedyny moj zarzut dotyczy ponizszego zdania (moze to wplyw zdrowo porabanego okultysty i wykladowcy dla elit SS czyli Juliusa Evoli; ciekawe, czy Evola jako pisarz fantasy nie moglby byc uznany za odpowiednik Tolkiena, tyle ze dla aryjsko-hyberborejskich neopogan):

 

“W impregnowanej przeniesionym ze świata hebrajskich pasterzy chrześcijaństwem średniowiecznej Europie z jej rolniczą gospodarką, wilk stał się głównym przeciwnikiem cywilizacji i postępu: najpierw się go bano, następnie go eksterminowano”.

Mysle, ze co do wilka jako archetypicznego przeciwnika cywilizacji i postepu, to jest to brednia. No i ze tak powiem po kamracku – do murwy kadzi – chrzescijanstwo nie ma nic wspolnego ze swiatem hebrajskich pasterzy (sam termin Hebrajczyk jest juz w tym kontekscie anachronizmem, Hebrajczycy to uciekli Ramzesowi Wielkiemu na starosc), podobnie jak substrat mitologiczny Starego Testamentu jest par excellence mezopotamski, a nie lewantynski – wbijta se to wreszcie w wasze lewantynskie lby (normalnie marze, zeby poziom wiedzy posrod dzisiejszej gimbazy byl chociaz na poziomie “Opowiesci biblijnych” s.p. Zenona Kosidowskiego, ale co tu marzyc o tem).

A wracajac ad meritum, to organiczny, wieloksztaltny, pobrzmiewajacy echami zarowno “soczewica, kolo, miele, mlyn” jak i Konfederacji Barskiej nacjonalizm ludowy jest chyba dokladnie tym, czego wszyscy potrzebujemy.

[Te czesc mojej konkluzji ujalem w nawias, bo nie wszyscy sie ze mna zgodza, ale dla mnie polski ludowy nacjonalizm jest zdrowym uzupelnieniem polskiej, ludowej religijnosci, z ludowym katolicyzmem na czele, z polnymi kapliczkami, z figurkami Chrystusa Frasobliwego, nabozenstwem majowym przy przydroznym, drewnianym krzyzu, sypanymi kwiatkami na Boze Cialo, lunami lampek na Wszystkich Swietych, oplatkiem na Boze Narodzenie itp].

Podsumowujac: Czołem Wielkiej Polsce i Śmierć wrogom Ojczyzny!

(nie wiem czemu, ale w redakcji GazWyb-u jak slysza ŚWO to musza zmieniac pampersa, ale co sie dziwic, skoro niektorzy z nich nawet na czas zawlaszczonego juz i upanstwowionego Marszu Niepodleglosci zamykaja sie ze strachu w toalecie – tyle lat mieszkaja w Polsce a nie wiedza, ze u nas nie holduje sie obecej nam cywilizacyjnie zasadzie odpowiedzialnosci zbiorowej).