Franciszka de la Rochefoucauld aforyzm znany i nadużywany powiada, że „hipokryzja to hołd składany cnocie przez występek”
Podobnie dzisiejszy wściekły antypolonizm to hołd składany Polsce i polskości przez szubrawców. Jak pisał Gilbert Keith Chesterton (Letters on Polish Affairs 1922):
„Zawsze byłem stronnikiem polskiej idei, nawet wtedy, gdy moje sympatie opierały się wyłącznie na instynkcie (…) Moja instynktowna sympatia do Polski zrodziła się pod wpływem ciągłych oskarżeń miotanych przeciwko niej; i – rzec mogę – wyrobiłem sobie sąd o Polsce na podstawie jej nieprzyjaciół. Doszedłem mianowicie do niezawodnego wniosku, że nieprzyjaciele Polski są prawie zawsze nieprzyjaciółmi wielkoduszności i męstwa. Ilekroć zdarzało mi się spotkać osobnika o niewolniczej duszy, uprawiającego lichwę i kult terroru, grzęznącego przy tym w bagnie materialistycznej polityki, tylekroć odkrywałem w tym osobniku, obok powyższych właściwości, namiętną nienawiść do Polski. Nauczyłem się oceniać ją na podstawie tych nienawistnych sądów – i metoda okazała się niezawodną”.
Kolejną odsłonę owej namiętnej nienawiści do Polski przynosi nam nasza świeżo upieczona Noblistka, nagrodzona przede wszystkim za jej opus magnum czyli „Księgi Jakubowe” (w dziele tym zaczytywał się sam prezes-naczelnik i być może dlatego, według innego czytelnika tej powieści, min. Glińskiego „odkąd PiS przejął resort kultury, na tłumaczenia książek pisarki wydano 700 tys. PLN”, co sprawia, że ich poczytność jest równie odlotowo-spontaniczna, jak nasza „młoda demokracja”).
Media przynoszą omówienie krótkiej laudacji wygłoszonej przez Pera Wästberga zAkademii Szwedzkiej ku czci noblistki, ale dziwnym trafem pomijają fragment uważam najwazniejszy (jeden leniwy dziennikarski baran przepisuje od drugiego, ale żeby tak samemu sprawdzić ... inna rzecz, że częstokroć polszczyzna tych głąbów nie jest w stanie oddać rzekomej głębi angielszczyny).
Sięgnijmy zatem do tekstu źródłowego:
https://www.nobelprize.org/prizes/literature/2018/ceremony-speech/
Poland, Europe’s crossroads, perhaps its heart – its history exposes to Olga Tokarczuk a victim ravaged by great powers but with its own history of colonialism and anti-Semitism. She does not retreat from unpalatable truth, even under threat of death. (…)
czyli:
Polska, rozdroże Europy, być może nawet jej serce – Olga Tokarczuk odkrywa historię Polski jako kraju będącego ofiarą spustoszenia dokonanego przez mocarstwa, lecz również posiadającego swoją własną historię kolonializmu i antysemityzmu. Olga Tokarczuk nie ucieka od niewygodnej prawdy, nawet pod groźbą śmierci (...)
[Który to faszysta groził naszej noblistce śmiercią? Kto wznosił antysemickie hasło „Bóg, Honor, Ojczyzna”? Przyznać się, bo jak nie, to do gazu i dożywotni zakaz korzystania z fejsbuka ...].
Por.
Olga Tokarczuk: wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, a robiliśmy straszne rzeczy jako mordercy Żydów
Skoro pani Tokarczuk robiła straszne rzeczy jako morderczyni Zydów, to czy zamiast ministra kultury żydowskiej czyli pana profesora Glińskiego nie powinna się nią zainteresować prokuratura, bo pytania aż same cisną się na pejsy: jakich to strasznych rzeczy dopuszczała się pisarka, na jakich Żydach i dlaczego.
Ale prawdziwy cymes i mecyje lepsze niż purimowe hamantasze znajdujemy w drugim fragmencie laudacji:
Glimpsed in subtext are Tokarczuk’s Jewish heritage and her hope for a Europe without borders for knowledge. In 18th-century Poland she sees parallels with a later era’s Nazism and Stalinism, even with current right-wing populists who – in her words – speak of a country’s past like in a boys’ book about heroes and traitors. But, she says, “there is no history, only people’s lives”.
Po spolszczeniu:
W podtekscie daje się dostrzec żydowskie dziedzictwo Tokarczuk (SIC!) oraz jej nadzieja na Europę bez granic dla wiedzy.
[Teraz zalecam usiąść i mocno się trzymać]
W XVIII-wiecznej Polsce widzi ona podobieństwa do późniejszej ery nazizmu i stalinizmu, a nawet do dzisiejszych prawicowych populistów, którzy – w jej słowach – mówią o przeszłości kraju niczym z książek dla chłopców [„Trylogia” Sienkiewicza?] o bohaterach i zdrajcach. A tymczasem, twierdzi, „nie ma historii, jest tylko życie poszczególnych osób”.
Nie wiem, czy pani Tokarczuk powąchałaby jakąkolwiek nagrodę choćby przez szybkę, gdyby upierała sie w swoich książkach, że nie ma ani narodu żydowskiego ani jego historii, a tylko życie poszczególnych ludzi, już nie mówiąc o tym, że życie jednego Żyda ma taką samą wartość co życie jednego Polaka i że tu i tam śmierć to tylko kwestia biologii, zwłaszcza, że jak sama twierdzi, granica między człowiekiem a zwierzęciem jest sztuczna. To, ze granica między gojem a zwierzęciem jest sztuczna, to wiemy z Talmudu, ale jak to się ma z nie-gojami? Aj aj aj, czy czasem ten lód nie nazbyt cienki, by po nim tak śmiało stąpać?
Ale podobieństwo między XVIII-wieczną Polską a nazizmem i stalinizmem to jest myślę lepsze niz stodoła na 1000 miejsc siedzących i 1500 stojących w Jedwabnem, to jest geniusz, do którego Nobel ledwo sięga od dołu. Tu należy się jeszcze nagroda Woltera, który za pieniądze i futra od carycy Katarzyny szkalował ówczesną Rzeczpospolitą i uzasadniał potrzebę jej rozbiorów (tłumacząc się w jednym z prywatnych listów filuternie, że on wprawdzie wie i rozumie, ale jest takim zmarzluchem).
Nic dziwnego, że oscienne, oświecone państwa, musiały zlikwidować ówczesny rozsadnik XVIII-wiecznego nazizmu i stalinizmu, choćby w obronie wartości (szczególnie szlachetna była ta troska samodzierżawnej imperatorowej o wolność religijną w Rzeczypospolitej).
Nic dziwnego, że i dzisiaj przeróżne europejsy z troską pochylają się nad najbardziej antysemickim krajem świata (wg badań ADL, sponsorowanych przez Volkswagena – IG Farben mógłby tez parę groszy dorzucić) i myślą, komu powierzyć pieczę nad tymi biednymi irokezami, żeby ZNOWU nie zrobili czegość okropnego.
PS
Za portalem kresy.pl
“Zdaniem Grzegorza Brauna, posła Konfederacji, polska noblistka w jednej ze swoich najważniejszych książek, czyli w „Księgach Jakubowych”, „osnuła na faktach historycznych swoją antypolską, antykatolicką fantasmagorię”. Uważa, że Olga Tokarczuk postuluje stawianie „zwierząt powyżej ludzi, stawiania niekatolików powyżej katolików i wszystkich nie-Polaków powyżej Polaków”. Braun przede wszystkim skrytykował to, w jaki sposób w książce pisarka przedstawiła postać bp. Kajetana Sołtyka, postaci wzbudzającej różne oceny, a także kontrowersje, który w ocenie posła nie był świętym, ale jednak „dzielnym człowiekiem” i „niewątpliwie” bohaterem narodowym. Jego zdaniem noblistka, którą nazwał „pretensjonalną”, „pośmiertnie dokonała mordu rytualnego na biskupie Kajetanie Sołtyku”. Brauna uważa, że książka przedstawiana jest czytelnikowi jako zgodna z faktografią, co według niego nie odpowiada prawdzie.”
Same fobie, choćby i najbardziej słuszne (bo antypolskie) to zbyt mało na Nobla. XVIII-wieczna Polska jako prekursor nazizmu i stalinizmu, odżywająca w dzisiejszym polskim populizmie, faszyźmie, homofobii i zagrożeniu dla naszej „młodej demokacji” to już tak, za to Nobel należy się jak psu zupa (porównanie nie powinno obrażac, skoro granica między ludźmi a zwierzetami jest dla pani Tokarczuk sztuczna).
G.K.Chesterton miał rację sto lat temu, ma rację i dziś. I dlatego bycie Polakiem to przygoda najpiękniejsza z pięknych – dla najlepszych.
MacGregor
J-23 na angielskiej prowincji