Opowiadał mi ktoś niemiecki dowcip o typowym dla tej nacji poziomie humoru.

Helga i Ebbe stoją sobie na moście i patrzą na płynącą pod nim wodę (coś jak w wierszu Apollinaire’a: Pod mostem Mirabeau płynie Sekwana, I niejedna miłość Czy nie dość wspominania Po bólu zawsze radość niespodziana). Nagle Helga pochyla się Ebbemu do ucha i szepcze: czy nie mógłbyś się deliktnie obrócić i sprawdzić, bo mam wrażenie, że mnie ktoś od tyłu posuwa.

Niniejszy tekst jest własnie o tym, czy aby nie powinniśmy się jako Polacy delikatnie obrócić i sprawdzić, co się dzieje na zapleczu.

Swego czasu, jeszcze za koszmarnych czasów rządów obozu jawnego zaprzaństwa i zdrady narodowej, red. Michalkiewicz opowiadał, co możnaby zobaczyć patrząc na Polskę z lotu ptaka. Otóż możnaby zobaczyć naród żwawo kroczący ku świetlanej przyszłości, a na jego czele, choć w pewnej odległości widać było Umiłowanych Przywódców kroczących tak żwawo, że prawie biegnących. I wtedy i dziś możnaby zadać sobie to samo pytanie: czy Umiłowani Przywódcy czyli tzw. władza warszawska wie do jakiego celu zmierza i prowadzi doń naród, czy raczej przed tym narodem ucieka, bo się go boi? A boi się, bo go okłamała, kłamiąc rano, nocą i wieczorem, np. może naobiecywała innym niestworzone rzeczy w imieniu umęczonego narodu i tylko zapomniała mu o tym powiedzieć?

„Na dniach” gościł w Polsce prezes południowokalifornijskiego Kongresu Polonii Amerykańskiej (PAC), pan Edward Wojciech Jeśman. Miał początkowo brać udział w V Światowym Zjeździe Polonii i Polaków z Zagranicy – Warszawa, 20–23 września 2018, ale jeszcze w USA dotarło do niego pismo (od organizatorów albo z MSZ, tego nie pamiętam), że nie będzie miłym gościem i żeby najlepiej wogóle zrezygnował z przylotu do Polski, zaś koszt kupionego już biletu zostanie mu zwrócony. Ostatecznie wziął udział w niekoncesjonowanym zjeździe polonijnym (przy współpracy i udziale wicemarszałka Sejmu, Stanisława Tyszki) – słuchałem rozmowy z p. Jeśmanem w CE Powiśle, ale tylko jednym uchem,więc nie pamiętam szczegółów, ale odmówiono im dostępu do zamówionej wczesniej sali sejmowej, słowem zastosowano wobec niego szykany mające na celu zniechęcić do bieżącej aktywności).

A co takiego uczynił pan Jeśman, że nagle zabrakło dla niego miejca wśród 600 zaproszonych przez IPN i MSZ osób?

Otóż to on własnie nagłosnił najpierw sprawę HR1226 oraz S447, a następnie był organizatorem dotarcia przedstawicieli Kongresu Polonii Amerykańskiej do amerykańskich kongresmenów. Akcja ta została częściowo storpedowana przez przybyłego wówczas z Polski ówczesnego podsekretarza stanu w MSZ, a obecnie ambasadora Izraela w Izraelu, Marka Magierowskiego (dość powszechna sytuacja w polskojęzycznej dyplomacji, np. Ryszard Schnepf był ambasadorem Izraela w Waszyngtonie, zas dziś Jan Piekło jest ukraińsko-banderowskim ambasadorem w Kijowie) oraz prezesa PAC, Franciszka Spulę.

Pan Jeśman został później w prasie przydu-PiS-owej pryncypialnie ofuknięty, por.

Niezależna: Polonia walczy z ustawą HR1226. Niestety, nie wszystkim chyba zależy na jedności

Dziś sytuacja zmieniła się o tyle, że  sprawa S 447 jest traktowana przez władze warszawskie jako absolutne tabu, pan prezydent Duda nagle okazał się wyjątkowo strachliwym i nawet nie śmiał podjąć tego temtu w rozmowie z prezydentem Trumpem, zaś gangsterzy z przemysłu holokaustycznego podnieśli stawkę z 65 mrd na 300 mrd USD.

Ponieważ takiej kwoty nie da się uzyskać z nieruchomości utrzymując przy tym naród w niewiedzy i bez spowodowania społecznego wrzenia, więc istnieje podejrzenie (m.in. zwraca uwagę na taka mozliwość p. Jeśman), iż władze warszawskie będą usiłowały wywiązać się ze swojego tajnego porozumienia z bracmi strasznymi nadając im koncesje na wydobywanie kopalin oraz oddając w ich ręce np. gospodarke leśną i wodną.

 

Jak mówiła szeptem Helga do Ebbego ...

 

PS

Obawiam się, że po obecnej dobrej zmianie zostanie nam już tylko biernie poddać się zmianie jeszcze lepszej, no chyba że na czas otrzeźwiejemy.