AfD nie uzyska od nas certyfikatu koszerności - zapowiedziała przewodnicząca Unii Studentów Żydowskich Dalia Grinfield.

Jak donosi Rzepa:

„Antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec (AfD), trzecia siła w niemieckim parlamencie, ogłosiła stworzenie żydowskiej sekcji wewnątrz partii, ściągając na siebie falę krytyki ze strony przedstawicieli żydowskiej społeczności w Niemczech - informuje AP.

- AfD nie uzyska od nas certyfikatu koszerności - zapowiedziała przewodnicząca Unii Studentów Żydowskich Dalia Grinfield, która oświadczyła, że jej grupa wzywa wszystkich Żydów w Niemczech do tego, by dołączyli do zaplanowanych na przyszły miesiąc wieców protestów w niemieckim mieście Offenbach, gdzie AfD chce uruchomić sekcję ‘Żydzi w AfD’”.

Przypomnijmy, że wcześniej AfD stworzyła już w swoich ramach sekcję chrześcijańską ( w dzisiejszcyh czasach termin „chrześcijański” nie jest niestety wystarczająco precyzyjny, bowiem zachodniemu czy skandynawskiemu protestantyzmowi bliżej jest do ateizmu i religijnego indyferentyzmu, niż do katolicyzmu)].

Komentując powyższy artykuł na pejsie, polityk narodowy, Artur Zawisza napisał:

„Jedna ciekawostka to ta, że Alternatywa dla Niemiec powtarza manewr wielu zachodnioeuropejskich tzw. skrajnych prawic i nie chcąc być oskarżana o antysemityzm, wciąga Żydów w akcję antymuzułmańską, przez co skraca front wedle zasady – wróg naszego wroga jest naszym przyjacielem.

Druga i lepsza ciekawostka to ta, iż organizacje żydowskie bynajmniej nie tylko żywność dzielą na niekoszerną i koszerną (nota bene, niedawno jadłem niezły czulent w budapesztańskiej restauracji koszernej). Otóż one przyznają, cytuję, „certyfikat koszerności” także partiom politycznym! Wypada zapytać, które z polskich partii politycznych wystąpiły o certyfikat koszerności i otrzymały go?”

Pytanie Artura Zawiszy jest co najwyżej retoryczne, wszak to nic innego jak certyfikat koszerności odróżnia w Polin partie gównego nurtu od ugrupowań „ksenofobicznych” takich jak środowiska narodowe i kresowe („gówny nurt” to była zwykla literówka, ale postanowiłem ją zachować). Z tego też powodu PiS czyli Partia Interesów Syjonistycznych w Polsce poczuła się w obowiązku wypromować, a teraz za wszelką cenę bronić i utrzymywać na fasadzie w charakterze przyzwoitki i świadka koszerności, żydowskiego Dyzmę z Mosadu/IDF, nijakiego Jojne Danielsa.

Tak na marginesie, pan Zawisza też widzę musiał się dowartościować opowieścią o koszernym czulencie w Budapeszcie – mi osobiście Wegry kojarzą się z inną kuchnią, ale co ja tam wiem.

Z innej, śledziowej beczki:

Interia opublikowała niedawno wzruszającą historię o Wielkiej Synagodze w Warszawie (tu):

"140 lat temu, 26 września 1878 roku, w Warszawie przy ulicy Tłomackie uroczyście otwarto Wielką Synagogę"

piękną, postępową i patriotyczną („Zawsze czczono tam rocznice 3 maja i 11 listopada. Odbyły się także wielkie uroczystości związane ze śmiercią marszałka Piłsudskiego. Była to więc bardzo wtopiona w polską historię i kulturę społeczność”).
Niestety, "16 maja 1943 r. po stłumieniu przez Niemców powstania w warszawskim getcie została ona wysadzona w powietrze na rozkaz gen. SS Juergena Stroopa”.
Wiemy już więc, na co pójdą kolejne, duże pieniądze z Ministerstwa Kultury Żydowskiej „zalożowanego” ministra Glińskiego.

Parafrazujac Rzędziana: „No bo jakby mi Jegomość muzeum podarował, a synagogi nie, to pomyślałbym, po co mi takie muzeum”.