Nie widzę racjonalnego politycznego celu, ani też jakiejkolwiek różnicy między hasłami „USA -imperium zła” oraz „Putin chujło”.
W 73 rocznicę konferencji jałtańskiej przed amabsadą USA w Warszawie odbyła sie „antysyjonistyczna” pikieta zorganizowana przez „środowiska kresowe i narodowe” (szczegóły na xportal.pl - ten skądinąd interesujący portal promuje jakieś absurdalne, okultystyczne dziwactwa René Guénona, Juliusza Evoli et cons., od których wolę już chyba „katechonowe” idiosynkrazje zakochanego w Carlu Schmitt-cie prof. Adama Wielomskiego; niewykluczone, że mechanizm psychologiczny tego zjawiska wygląda tak: Juliusa Evoli nie czytałeś? To co ty wiesz o zabijaniu ...).
Uwagę zwracał baner z bardzo trafnym postulatem „żadnych wojen za Izrael”, choć jego adresatem powinien być raczej polski rząd. Jeśliby bowiem nie daj Bóg Izraelowi udało się „przekonać” USA do wojny z Persją (na co ani takie pikiety, ani zagubiony jak małe dziecko w wielkim świecie nasz MSZ i tak nie mają najmniejszego wpływu), to niewyklucze, iż w ramach robienia darmowej laski polscy lotnicy na starych F-15 lecieliby w pierwszym szeregu. Byłaby to nie tylko hańba, ale i zdrada podstawowych interesów naszego państwa, ale właśnie dlatego trzeba stale pilnować naszych Umiłowanych Przywódców („ufać i kontrolować”), a nie robić z siebie durnia pod amerykańską ambasadą.
Jest już wieloletnią, świecką tradycją, że w rocznicę „wkroczenia” Sowietów do Polski 17 września, środowisko „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewki organizuje małpi cyrk przed ruską ambasadą w Warszawie, podczas którego znajduje ujście irracjonalna nienawiść do Rosji i prezydenta Putina w szczególności, czego symbolem może być red. Lisiewicz, przebrany za penisa z napisem „Putin”. No coż, to środowisko jedzie na antyruskim patencie od ponad 20 lat i trzeba im przyznać, iż zazdrośnie strzeżony monopol na rusofobię jest trwalszy niż wypalające się już paliwo smoleńskie. Nie pamiętam, czy ostatnio podczas tych brewerii do naszych sakiewkowiczów nie dołączył sam ambasador banderlandu, Deszczyca, co w opinii półgłowków z GP potwierdza braterstwo z rezunami i jest dowodem trafności wiecznie jak Lenin żywej myśli Giedroycia.
Dlatego też prosiłbym, żeby ze swoim równie racjonalnym „USA – imperium zła” nie zniżać się do poziomu Sakiewicza, Lisiewicza, Gójskiej-Hejke-Rachoń (jeśli pominąłem jakiegoś kochanka, to przepraszam) i im podobnych.
Czy rzeczywiście USA jest wyjątkowym imperium zła?
Historię Rzymu znam pobieżnie z typowych łacińskich czytanek, ale niejednokrotnie uderzało mnie podobieństwo imperialnej polityki Rzymu od czasów najwcześniejszych z oficjalną polityką USA – mimo wszystkich różnic ta sama żądza władzy i bogactw (wówczas niewolnicy i złoto, dziś prymat dolara i ropa), te same kłamstwa (obrona sojuszników, obrona pokoju, Rzymianie przynosili cywilizację, Amerykanie demokrację itd).
To Rzym, nie USA, doprowadził zasadę „divide at impera” do mistrzostwa.
Po wojnach galickich Cezar został oskarżony przez swoich wrogów o ludobójstwo, zresztą w oparciu o raporty samego Cezara, który szacował, iż odchudził Gallię o jakiś milion mieszkańców (już podczas pierwszej kampanii przeciw Helwetom, ich liczba z 400 tys. zmalała do 100 tys.).
W historii Wysp Brytyjskich powszechnie znany jest „cytat z Tacyta” włożony w usta kaledońskiego wodza Calgacusa, przed bitwą z legionami Agrykoli pod Mons Graupius w 84 n.e.(zakończoną całkowitym pogromem Brytów):
“Auferre, trucidare, rapere, falsis nominibus imperium; atque, ubi solitudinem faciunt, pacem appellant” - rabują, mordują, kradną, wszystko to pod fałszywym pretekstem rzymskiej zwierzchności; a tam, gdzie dokonują spustoszenia, nazywają to pokojem. Wszystko idealnie pasuje i do „porządku w Warszawie” po jej zdobyciu przez gen. Paskiewicza w 1831 roku, i cywilizowania Kongo przez Belgów, i do jaśminowych rewolucji zainspirowanych najpierw przez Francję w Tunezji, i do misji pokojowych USA i do chińskiej aneksji Tybetu i ich współczesnej ekspansji w Afryce, pozostawiającej zdewastowaną, spaloną ziemię - nihil novi sub sole!
Możnaby teraz pójść drogą „Gazety” niesłusznie zwanej „Polską” i próbować znaleźć sobie sposób na łatwe i przyjemne życie na patencie antyamerykańskim (USA -imperium zła), choć w dzisiejszej sytuacji politycznej nie zapewni on równie stabilnych dochodów jak patentowana rusofobia.
[Innym, równie jałowym patentem jest werbalny antysyjonizm uprawiany do porzygania czyli ad nauseam przez jednego z naszych kolegów-blogerów: „żydo-reżim żydo-PiS-u na żydo-słuzbie żydo-USA i żydo-Watykanu” etc etc].
Tymczasem zbyt wiele oczekujemy w naszej sprawie od USA, a zbyt mało od naszych Umiłowanych Przywódców.
Np. zeszłoroczna wizyta prezydenta Trumpa w Warszawie: pomijając komplementy i piękną sukienkę Melanii, to Trump obiecał wówczas coś, co przyprawiło niemieckie elity o palpitację serca i ponowną tęsknotę za Adolfem: amerykańskie WSPARCIE dla projektu Międzymorza. Nie obiecał wszelako, ze Ameryka zorganizauje ten projekt za nas, ale że go wesprze i zapewni swój patronat (czyli jego obronę przed Niemcami). No i co do tej pory zrobił w tej sprawie polski rząd? Czy winne jest tu „USA -imperium zła” czy raczej nasi Umilowani, którzy ostatnio nawet do snu nie zdejmują jarmułek? A co zrobił rząd, premier, prezydent, naczelnik państwa, rzutki minister Brudziński, minister Czaputowicz, w sprawie ustaw JUSTS.447 (Senat) i H.R. 1226 (Izba Reprezentantów)? Nic, zamiast w tej sprawie do Amerykańskiej Polonii, to wysłano jakichś kretynów do Izraela, ażeby tam przekonywać, że nie jestesmy wielbłądami. Nasz Naczelnik podczas wizyty Rexa Tillersona w Warszawie nie osmielił się go nawet o to zapytać – a przecież amerykańskie władze nie mają obowiązku dbać o polski interes – jeśli sprawa uroszczeń nie zajmuje naszego prezydenta, to czemu miałaby ona spędzać sen z powiek Trumpowi?
PS
Przyklad z innej beczki, ale jakże wymowny:
Para prezydencka dokonała podsumowania zeszłorocznej Akcji Pomocy Polakom na Wschodzie, zas z opublikowanego filmu wynika,że
„Przejechano ponad 8,3 tys. km i dostarczono 8 ton żywności. Oprócz tego przekazano sprzęt AGD, laptopy, kołdry, koce, obuwie, gry, puzzle, maskotki, książki, materiały opatrunkowe, chemię gospodarczą”.
Założmy dla okragłego rachunku 10 ton po 100,-PLN za 1kg co daje 1 mln PLN.
Dla porównania: na remont cmentarza żydowskiego w Warszawie (mimo, iż do jego remontu zobowiązane są bardzo przeciez bogate z państwowego nadania gminy żydowskie) 100 mln PLN.
Chciałbym obejrzeć parę prezydencką z dumą i wzruszeniem podsumowującą postępy rejudaizacji w Polsce, z kwotami dotacji poszczególnych ministerstw itd. - tak byłoby uczciwiej ...
MacGregor
J-23 na angielskiej prowincji