Lecę jutro o świtaniu, a raczej w najciemniejszej godzinie przed świtem do „Czy znasz-li ten kraj”-u, więc krótko [za Poloniuszem z „Hamleta”: since brevity is the soul of wit (...), I will be brief].

 Trudno nie podzialać emocji Piotra Szlachtowicza (http://thenowypolskishow.co.uk), który słusznie poirytowany tym ciągłym kąsaniem i poszturchiwaniem Polski przez różne „owczarki niemieckie” i belgijskie Guje (Belgia, Belgia, zaraz, zaraz ... a! pedofilia, czekoladki i ludobójstwo w Kongo) pisze:

„Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz ...” – czas pomyśleć o wyjsciu z tej Unii!

(...)

Reasumując. Merkel i reszta zrobi wszystko, by nas podporządkować. Posunie się do każdego ruchu, by tylko Polska była pod jej wpływem. Cała ta gadanina o braku praworządności i łamaniu demokracji, to tylko zasłona dymna przed prawdziwymi powodami złości zachodnich polityków na nasz kraj. Po prostu rozwój Polski jest wbrew interesom Niemiec. Ja osobiście już mam dosyć i zachęcam nas wszystkim do debaty o tym kiedy i jak mamy wyjść z Unii Europejskiej. Polexit wcale nie musi być czymś niemożliwym i niebezpiecznym, a słusznym i stawiającym nasz kraj na nowej pozycji w Europie.

Słuchałem niedanwo kilku wykładów pana Krzysztofa Karonia, więc pewnie będę momentami podświadomie parafrazował. Te wszystkie Guje, Luje, Timmermansy z półprzytomnym pijaczyną Junckersem na kupę to jedna wielka kupa wiadomo czego, bynajmniej nie twarogu, o poziomie intelektualnym ameby i moralnym kryminalisty-recydywisty, więc za samą konieczność znoszenia się z nimi za każdy dzień jest dzień odpustu jak nie więcej.

Dzisiejsza Mumia, szczególnie po Traktacie Lizbońskim (ech, to dziedzictwo i testament ś.p. LK) i opublikowaniu w marcu br Białej księgi w sprawie przyszłości Europy to nie tylko narzędzie agresywnego, niemieckiego imperializmu, ale też przede wszystkim komunistyczny, marksistowski projekt zniszczenia państw narodowych i wprowadzenia jednego wielkiego obozu pracy z tzw. armią europejską jako narzędziem opresji zatomizowanych społeczeństw. Tak więc ewentualny Polexit to nie byłąby odpowiedź na naprzykrzanie się brukselskich degeneratów, ale kwestia naszego przetrwania, przetrwania nie tylko jako panstwa i narodu, ale wogóle jako ludzi cywilizowanych, niezamienionych w bezrozumne bydło (czyli po żydowsku w gojjim?).

O ile BREXIT był zapewne decyzją racjonalną z punktu widzenia Brytyjczyków, o tyle dla nas była ona wyjątkowo niekorzystna, bo tracimy jedynego liczącego się sojusznika wagi ciężkiej (przy całym szacunku i przyjaźni, jaką żywimy dla węgierskich Bratanków, którzy już obiecali, że zawetują ewentuane sankcje wobec Polski).

Dzisiejsza Polska jest zadłużona do nieprzytomności, bez własnego przemysłu i wciąż nie posiada dostatecznie silnej armii i dlatego niestety nie byłaby dziś w stanie przetrwać poza Unią (warto zadać sobie pytanie, dlaczego słup od Amber-Gold zasadnie siedzi w pierdlu, zaś były pracownik Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu, słup Sorosa i innych grandziarzy ze Wschodniego Wybrzeża czyli profesor Balcerowicz wciąż chodzi w glorii ‘kandydata na ekonomiczną nagrodę Nobla’ – swoją drogą żydowskiego Nobla powinien połuczyć, bo żeby tak wydymać polskich gojów, ukraść im cały narodowy majątek i puścic gołych w obsranych gaciach to rzeczywiście geniusz). Do tego nasza dotychczasowa, bezalternatywna polityka w wyciągniętym chyba z dupy giedroycizmem tez nie pomaga.

Ponadto, gdyby dziś Polska i Węgry wystąpiły z Unii, to Bruksela (= czekoladki, pedofilia, ludobójstwo w Kongo, nawet 15 mln ludzi) tym łacniej domknęłaby swój komunistyczny, neomarksistowski projekt ‘Gułag Ojropa’.

Jak dowiadujemy się ze słynnej wypowiedzi Martina SCHULTZA (tej wyjątkowej krzyżówki żydokomunisty z gestapowcem), wciąż mamy czas, choć nie więcej niż osiem lat, żeby odbudować przemysł i armię, w międzyczasie nie ustępując nawet piędzi ziemi jeśli chodzi o resztki naszej suwerenności i tożsamości.

Polska już raz zahamowała realizację marksistowskiego projektu ‘Gułag Ojropa” na przedmieściach Warszawy w 1920 roku. Niewykluczone, że po stu latach od tamtej próby Polska znów odegra kluczową rolę w uratowaniu Europy przed tymi samymi diabelskimi szponami. Myślę, że kluczowym momentem było odrzucenie przez rząd PiS-u planu relokacji najeźdźców z innej cywilizacji – to nie tak miało być: albowiem w zamierzeniach kryminalistów rządzących w Brukseli (=czekoladki, pedofilia, ludobójstwo) te masy najeźdźców miały ostatecznie zdestabilizować i zmieśc z powierzchni ziemi potencjalnie krnąbrne kraje na wschód od Niemiec i gdyby nadal rządziły pasożyty i folksdojcze z PO to tak by sie stało. To m.in. dzięki niezłomnej postawie premier Beaty Szydło być może najeźdźcy rzeczywiście rozsadzą, ale państwo niemieckie. Może agresywne imperium niemieckie rozpadnie się wreszcie na landy, by znów w Europie zapanował pokój i rozwój wynikający z dobrej konkurencji.

Być może za te osiem lat wyjdziemy z marksistowskiego eurokołchozu, o ile będziemy do tego przygotowani politycznie, finansowo, gospodarczo i militarnie. A być może właśnie dzięki Polsce skruszała Mumia samorzutnie rozpadnie się i powróci do pierwotnej formuły współpracujących ze sobą w pełni suwerennych państw – co daj Panie Boże amen.

 

Wszystkim od serca radosnych Świąt Narodzenia Pańskiego i sukcesów w Nowym Roku

McG