To, że mimo cymbalistów wielu, żaden z nich nie śmiał zagrać przy Jankielu, to jedno, ale że nigdzie nie ma tylu i takich cymbałów jak Polsce, to drugie.

Jak wiadomo, nie jest łatwo lekko żyć, stąd każdy szuka dla siebie własnej niszy, gdzie mógłby się pożywić. Najbardziej pożądane są oczywiście instytucje charytatywne, ale tam i konkurencja największa. Dobrze też zakotwiczyć się w jakichś organizacjach delatorskich, zajmujących się tropieniem antysemityzmusa i mowy nienawiści ( faszyzm czai się w każdej polskiej lodówce ), ale tu z kolei wskazane byłyby jakies dobre tradycje rodzinne, typu Komunistyczna Partia Polski, Zachodniej-Ukrainy / Zachodniej-Białorusi, albo chociaż powojenno-resortowe.

W tych okolicznościach przyrody, mój ulubieniec, redaktor Tomasz Sakiewicz, wyspecjalizował się w wirtuozeryjnym graniu na nigdy niezaleczonej antyrosyjskiej fobii Polaków w taki sposób, że i podrabinek Jankiel cmokałby z uznaniem.

Rzecz nie jest taka prosta, jak na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, bo co innego skrzesać iskrę na słomiany zapał naszych Rodaków, a co innego zgodnie z zaleceniami Hitchcocka zaoferować na początek trzęsienie ziemi, a potem żeby napięcie ( suspens ) stale rosło. Na szczęście jest Putin, który w dodatku cieszy się dobrym zdrowiem.

[ Jak to uzmysłowił kolegom redakcyjnym pan dr Jerzy Targalski:”Jeżeli Władimir Putin jest ciężko chory, to jest to jego koniec. Dla Polski oznacza to katastrofę” – zaGPC: Wypijmy za zdrowie Putina ].

Po tym, jak Putin zgładził dinozaury, zrobił dziurę ozonową i przy pomocy Kaszpirowskiego ( kto pamięta „odin, dwa, tri ...” ) opanował umysły Amerykanów, by głosowali na ruskiego agenta Trumpa, najwyższy czas, żeby manewrem oskrzydlającym zaatakował Polskę ( z północny przez słynne przecinki drzew na wysokości Gołdapi i od wschodu ... z bazy na Krymie ). Problem w tym, że oczekiwany atak Putina na Polskę nie nadchodzi, co jest kolejnym dowodem na jego diaboliczność ( „szto to zatiewajet etot obier-skot” – coś knuje to super-bydlę ).

Tak czy siak, redaktor Sakiewicz wykazuje pewne objawy zniecierpliwienia, albowiem choć całe życie jechał na eksploatowaniu rusfobii i choć dziś rusofobia urosła w Polsce do rangi oficjalnej doktryny państwowej, to jak przychodzi do konfitur, to wyprzedzają go inne szwajne. Stąd bardzo znamienny tekst:

Czemu jestem trochę wk…y

Nie ma nic złego w tym, że ludzie chcą robić karierę i zarabiać pieniądze. To wręcz zdrowa motywacja, jeżeli nie jest jedyną. Warto bić się o stanowiska i warto robić dobre interesy. Jest tylko jeden, jedyny warunek: nie może się to odbywać kosztem publicznego dobra. Dobra zmiana miała polegać przede wszystkim na tym, że ludzkie ambicje połączy się z dobrem wspólnym. ( ... )

Zorientowałem się, że poważnym problemem w załatwianiu reklam dla naszych mediów są tzw. zasięgi. Wprawdzie w kioskach „Gazeta Polska Codziennie” sprzedaje się 4 razy więcej niż kilka renomowanych firm, ale one i tak wykazują większą sprzedaż. Jak to możliwe? Te same spółki skarbu państwa i instytucje, które dają reklamy według „zasięgów”, zamawiają w tamtych wydawnictwach masowo prenumeratę, budując im owe „zasięgi”. Czemu tak robią? Czasem to głupota, czasem nieumiejętność, w niektórych przypadkach nie dzieje się to bezinteresownie.

Dobra zmiana miała polegać na wyrównaniu szans. Tymczasem szanse sobie wyrównali prezesi.

Jednym zdaniem: miała byc dobra zmiana, a tymczasem państwowy cycek ssą inni!

Znowuż w tekście Największy polski kapitał:

Największym kapitałemPolski są Polacy. Polonia to kapitał wielki, lecz rozproszony. W czasie II Zjazdu Klubów „Gazety Polskiej” Europy Zachodniej w podparyskim La Ferté sous Jouarre udało się nam zgromadzić w jednym miejscu to, co najcenniejsze z owego kapitału.

[ Ten cenny kapitał to tylko Polacy na Zachodzie, albowiem ci Polacy, których przemocą oderwano od Macierzy, których Polska zostawiła na wschodzie na pastwę antypolskich,dzikich nacjonalizmów, ci są co najwyżej przeszkodą w realizacji giedroyciowskich bredni – ileż to razy na łamach pism red. Sakiewicza obrażano choćby Waldemara Tomaszewskiego i działaczy AWPL od ruskich agentów, ile wylano na nich pomyj i wyzwisk tylko dlatego, że będąc autochtonami i prawdziwymi dziedzicami pierwszej Rzeczypospolitej trwają przy tradycji i języku przodków? -McG ]

Ale czytajmy dalej:

Serce rośnie, kiedy się ich widzi. Niestety, trapi ich wszystkich poważny problem – z tego kapitału nie chciało nigdy skorzystać polskie państwo. Czas na dobrą zmianę i w tej sprawie. Trzeba mianować ambasadorów, konsulów i attache takich, którzy będą potrafili współpracować z Klubami „Gazety Polskiej” i innymi środowiskami patriotycznymi i którzy marnowane do tej pory pieniądze przeznaczą na akcję skutecznego promowania Polski.

Znowuż w zeszłym tygodniu czytamy o „ważnej politycznie wizycie”:

Tomasz Sakiewicz na Ukrainie. Ważna politycznie wizyta redaktora "GP"

Redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz przez kilka najbliższych dni będzie przebywał na Ukrainie. Spotka się tam z czytelnikami, organizacjami polonijnymi, ale także z ważnymi ukraińskimi politykami i biznesmenami. Wszystko w czasie, gdy na wschodzie Ukrainy nasilają się działania zbrojne, a polski rząd podejmuje ofensywę dyplomatyczną w tym kraju.

Tomasz Sakiewicz będzie m.in. promował swoją książkę "Testament I Rzeczypospolitej. Kulisy śmierci Lecha Kaczyńskiego", przetłumaczoną na język ukraiński.

Treść książki autora „Bajek dla Marysi i Alicji” sprowadza się do tego, że Pierwsza Rzeczpospolita była wielkim i szczęśliwym państwem WIELU NARODÓW, Polaków, Żydów, Ukraińców, Białorusinów, Litwinów, Tatarów i in., ktore do dzis tańcowałyby wesołego oberka, gdyby nie zły Putin. Z oficjalnego opisu:

Testament I Rzeczypospolitej. Kulisy śmierci Lecha Kaczyńskiego, najnowsza książka Tomasza Sakiewicza, ukazuje ideę państwa polskiego, nad którą pracował i którą chciał wprowadzić w życie zmarły tragicznie w 2010 roku Prezydent RP.

Podstawowa teza książki przedstawia śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jako kontynuatora tradycji
I Rzeczypospolitej. Tradycje te, odwoływały się do powszechnych pragnień i aspiracji narodów Europy Wschodniej, które usiłowały zachować swoją autonomię i niezależność polityczną i ekonomiczną wobec zakusów imperialnej Rosji, a później Związku Sowieckiego. 

Zdecydowana kontynuacja takiej polityki doprowadziła do potężnego konfliktu z Moskwą, którego skutkiem była tragedia smoleńska, w taki, czy w inny sposób inspirowana przez działanie tajnych służb rosyjskich.


Na ile historia Polski od czasów Piastów wpływa na dzisiejsze wydarzenia, takie jak konflikt z Rosją, tragedia smoleńska, czy wojna na Ukrainie? Na ile wybory dokonane przez dwa różne słowiańskie narody spowodowały, że ich dzieje potoczyły się zupełnie inaczej? Dlaczego Putin uznał Lecha Kaczyńskiego za śmiertelnie niebezpiecznego wroga? Na te i inne pytania Czytelnik znajdzie odpowiedź w najnowszej książce Tomasza Sakiewicza.

 

No cóż, zadufanie i megalomania przy jednoczesnym politykowaniu na poziomie niedouczonego gimnazjalisty i tęsknota za państwowym cyckiem – wbrew pozorom ja to wszystko rozumiem i wcale mnie to nie gorszy, ostatecznie nie wszyscy mają jakiś normalny zawód pozwalający utrzymać siebie i rodzinę na godziwym poziomie, tak jak nie wszyscy potrafią samodzielnie myśleć, bez stałego podpierania ociężałego umysłu gotowymi protezami.

Problem pojawia się wtedy, kiedy – cytując samego „partyzanta wolnego słowa” – „odbywa się to kosztem dobra publicznego”, a szczególnie w sferze dyskursu politycznego. Tak jak Michnik próbował ( przez dwie dekady całkiem skutecznie )  zdusić jakąkolwiek dyskusję pałą antysemityzmu i ksenofobii, tak Sakiewicz w dokładnie taki sam sposób używa pałki „ruskiej agentury”. Zarówno Sakiewicz czy równa mu intelektem pani Romaszewska-Guzy to nie są jakies osobowości godne, żeby się nimi zajmować. Gorzej, że bawią się zapałkami na beczce prochu, na której my wszyscy siedzimy.