Jak wiadomo, w nadwislańskim Żydolandzie nie ma szpiegow niemieckich, zresztą po co, skoro były premier był i jest chłopcem na posyłki Frau Hitler, zas większosc prasy, łącznie z lokalną, jest w rękach niemieckich.

Nie ma też szpiegów izraelskich, zresztą po co, jesli w każdej chwili Mosad jest w stanie stworzyć na polskim lotnisku strefę eksterytorialną czy wstrzymać ruch na polskich drogach. Polskiej jurysdykcji nie podlega też zbudowana i utrzymywana za nasze pieniądze monstrualna Świątynia Holokaustu w Warszawie.  Co więcej, w tym samym czasie, kiedy rządowa agenda państwa położongo w Palestynie oficjalnie głosi zamiar rabunku zuchwałego na Polsce, oficjalnie łączą nas z Izraelem więzy przyjaźni ( „Nie masz teraz prawdziwej przyjaźni na świecie; Ostatni znam jej przykład w oszmiańskim powiecie” ) i żebysmy się tylko od tych więzów nie zadławili.

Aresztowany Mateusz Piskorski jest podejrzany o szpiegostwo na rzecz Rosji, bo m.in. wyjeżdżał do Doniecka. Ale co w takim razie powiedzieć o wyjazdowym posiedzeniu rządu RP w Izraelu w lutym 2011? Czyżby donieckie „miatieżniki” ( czy jak ich konsewentnie okresla pisowska propaganda „prorosyjscy terorysci” ) wysuwali wobec Polski jakies żądania, wobec których blednie żydowska chucpa?

Dr Piskorski okreslał pomajdanową Ukrainę, jako „banderowskiego ideologicznie mutanta”, no ale jak nazwać kraj, w którym prezydent i parlament uznają bandytów z UPA za bohaterów narodowych? [ tak swoją drogą sama nazwa UPA to potrójne kłamstwo, bo nie była ona ani Ukraińską, ani Powstańczą, ani Armią ].

Co gorsza, jak pisze judeochrzescijańska „Fronda”: „Piskorski wielokrotnie krytykował politykę Polski i Zachodu wobec Rosji. Czas walki z V kolumną Putina trwa!”. Czyli nie stosował się do wciąż obowiązującego: ”Nie krytykuj, nie podskakuj, Siedź na dupie i przytakuj”.

Pół roku od od „Dobrej zmiany”, ale ustawa o bratniej pomocy ( 1066 ) wciąż w mocy, zas prokuratura i „milicja obywatelska” wciąż zajmują się ONR-em ( Białystok: Prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie obchodów ONR, Nawet na ślubie nam nie odpuszczą! ). A ja naiwnie myslałem, że po wynikach przedstawionego niedawno audytu prokuratura i policja będą przez najbliższe miesiące robić bokami i po nocach.

W ramach „putinowsko-agenturalnej” solidarnosci z dr Piskorskim, zamieszczam poniżej jego ostatni wpis z blogu prowadzonego na Onecie:

Czy NATO będzie pacyfikować w Polsce protesty?

16 maja 2016

Zapowiedzi dotyczące zbliżającego się lipcowego szczytu NATO w Warszawie zaczynają wyraźnie wskazywać, że celem sojuszu jest dziś przede wszystkim zastosowanie militarnego szantażu w celu niedopuszczenia do pojawienia się ruchów społecznych domagających się wyzwolenia Europy spod kurateli Stanów Zjednoczonych. Jak można sądzić, nieopatrznie wypowiedziane w „Financial Times” słowa jednego z wyższych dowódców Wojska Polskiego pokazują, jakich decyzji można oczekiwać latem. Są to decyzje całkowicie podważające nie tylko suwerenność Warszawy w dziedzinie polityki zagranicznej, ale także wyraźnie mówiące o tym, że od tej chwili NATO ma stać się żandarmem gotowym do udziału w pacyfikowaniu ewentualnych protestów społecznych, czy do ingerowania w sprawy polskiej polityki wewnętrznej.
Odkrywające faktyczne intencje ostatnich decyzji i planów Sojuszu zdania wypowiedział, szczerze i po wojskowemu, gen. bryg. Krzysztof Król, dowódca Brygady Wsparcia Dowodzenia Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego. Rzecz dotyczyła forsowanej od kilku lat przez Amerykanów koncepcji tzw. szpicy NATO, wytęsknionej przez polskich polityków rządu poprzedniego i obecnego. Oddajmy głos generałowi: „VJTF (ang. Very High Readiness Joint Task Force) działać będzie w ramach zadań określonych w art. 4 (Traktatu Północnoatlantyckiego – przyp. MP)”. Art. 4 mówi o współdziałaniu i konsultacjach państw członkowskich nie mających związku z opisywaną w art. 5 agresją zbrojną przeciwko któremukolwiek z nich, lecz dotyczących subiektywnego odczucia zagrożeń pozamilitarnych. O jakie przypadki chodzi? Gen. Król nie pozostawia wątpliwości: o wszystkie. „Opracowany plan dotyczy reagowania na zagrożenia hybrydowe na naszym terenie operacyjnym. Plany zależne będą od rozwoju sytuacji” – mówi „Financial Times”.
Pojęcie wojny hybrydowej czy działań hybrydowych zrobiło zawrotną karierę jako określenie działań Rosji po przewrocie 2014 roku na Ukrainie. Co ciekawe, nie doczekało się ono do tej pory jednoznacznej interpretacji naukowej, a różni autorzy i eksperci w rozmaity sposób definiują jego zakres. W „Financial Times” czytamy, że szpica NATO podjąć może działania w przypadku destabilizacji sytuacji wewnętrznej danego kraju, spowodowanej na przykład… protestami społecznymi.
Co to oznacza w praktyce? Każde zaburzenia wewnętrzne mogą zostać potraktowane i przedstawione przez rodzimych i amerykańskich spiskologów, jako część działań w ramach mgliście definiowanej wojny hybrydowej. Może się na przykład okazać, że takimi „działaniami hybrydowymi” są protesty przeciwko skutkom popieranej przez polski rząd umowy TTIP. Może się okazać, że „wojną hybrydową” będą protesty Polaków po popełnieniu przestępstwa przez żołnierzy US Army mających stacjonować w Polsce. Chora wyobraźnia Antoniego Macierewicza może podsunąć dziesiątki różnych teorii – przecież obecny minister obrony jest na tyle oderwany od zdrowego rozsądku, że stwierdził właśnie, iż Radosław Sikorski, inny proamerykański jastrząb, działał na rzecz… Moskwy. Niepokoje społeczne, protesty, strajki, próby podejmowania niezależnych od establishmentu działań informacyjnych, żądanie przejrzystości polityki obronnej i zagranicznej władz polskich – wszystko to może stanowić pretekst do takiego czy innego uruchomienia doradców z NATO (czytaj głównie z USA), którzy ochoczo okażą bratnią pomoc podporządkowanym sobie jednostkom i służbom polskim. W tej sytuacji pozostaje tylko liczyć na to, że ich oficerowie i funkcjonariusze nie zechcą pozostawać z amerykańskimi nadzorcami w stosunku oralnym (barwne wyrażenie wspomnianego Sikorskiego), przypomną sobie o godności polskiego munduru i odprawią mających „strzec naszego bezpieczeństwa” reprezentantów obcych interesów daleko, za Ocean Atlantycki. Tymczasem pozostaje nam jedno: głośno protestować i wszelkimi zgodnymi z prawem sposobami blokować realizację planów, które NATO ogłosi w lipcu w Warszawie. Warto też organizować ruch społeczny na rzecz wystąpienia Polski z tego paktu, jako warunku odzyskania elementarnej suwerenności państwowej i faktycznego poczucia bezpieczeństwa.

 

Źródło: http://mateuszpiskorski.blog.onet.pl/

Link do wspomnianego wyżej artykułu w FT:

http://www.ft.com/cms/s/0/7ac5075c-1a96-11e6-b286-cddde55ca122.html#axzz491BNfZKJ